poniedziałek, 16 kwietnia 2012

no longing for the sun

Dobra, opuściłam się z chemii. Ale zajęłam coś w jednym konkursie, w drugim. Ale oczywiście to za mało. Muszę być najlepsza ze wszystkiego, bo rodzice mają niespełnione ambicje. Kurde, jestem humanistką, to niemożliwe, że będę dobra z matmy czy chemii.  Po prostu tego nie rozumiem. Cholera, staram się. Oczywiście oni chcą dla mnie jak najlepiej, ale może najpierw spróbowaliby mnie zrozumieć. 

Znowu wszystko się sypie. Przez dwa dni byłam szczęśliwa. A teraz? Znów pustka. Wymagania, wymagania, wymagania. Nawet jeśli Cię zdepczą, uśmiechaj się do nich. Płacz w ukryciu, zakładaj maski. "Maska uwodzi maskę". Tylko ileż można? Peres ma rację. Jestem życiową ofermą. Przynajmniej w tym momencie.


Wsparcie, wiosna, święty spokój i stalowe nerwy - tego chcę. Aż tyle

czwartek, 15 marca 2012

no popatrz jak się kończę

Od wtorku nie panuję na swoimi nerwami. Wystarczy mała słabość i ryczę. Matma - płacz, chemia - to samo, wf - tym bardziej. Niby umiem, prócz wf-u, ale nerwy mnie zeżrą, a muszę udowodnić sobie, że umiem, a rodziców nie mogę zawieść. Tym bardziej teraz. Musiałabym odreagować, ale nie ma czasu. Wszystko będzie dobrze, powtarzam. Na razie tyle tylko mogę zrobić. Najgorsze nie jest to, że sama nie mogę poradzić sobie ze sobą, ale to, że przez moje wybuchowe emocje ranię bliskich. Dzisiaj było jednym z moich najgorszych dni w życiu. Pewnie jak zwykle przesadzam, ale po prostu nie daje rady. Wiem, jestem mięczakiem.


poniedziałek, 5 marca 2012

serce zwraca na posadzkę


Ciężki ten poniedziałek. Ten jeden punkt do piątki z polaka, pięć z gegry, które jakoś w ogóle nie cieszy. Do dupy z tą szkołą. Miałam dziś ochotę zostawić to wszystko i nie zważając na opinie rodziców i moje własne sumienie, olać naukę. Oczywiście później uczyłam się 3 h na pracę z romantyzmu. Zdechnę.

Niecierpliwie czekam czwartku, piątku i soboty. Urodziny, drzwi otwarte, impreza urodzinowa. Odreaguję. Ale co potem? Kolejny tydzień wyścigu szczurów. Ale po to tu chyba wszyscy jesteśmy. Żeby zmierzać się z przeciwnościami losu. Ale ja już chyba nie chcę, nie zależy mi.  Może sprzątając dom, poukładam też u siebie, tam w środku. 

Proszę tylko o wiosnę!

środa, 29 lutego 2012

krwawiący uśmiech z twarzą na poduszce

Środa. Połowa tygodnia za nami, już z górki. Są sprawdziany, kartkówki, prace domowe, ale nadal mam mnóstwo wolnego czasu. Chciałabym go jakoś spożytkować, wyjść na dwór na przykład.  Jest szkoła i w tygodniu mam siedzieć ładnie w domku. A jest tak pięknie! Wiosna już idzie, ale wciąż nie dotarła. Czekam z niecierpliwością. Na nową lżejszą kurtkę, widok soczyście zielonej trawy i spędzanie przerw na dworze. Duszę się.


Wszystko co piękne, uciekło, aby wyjść na przód wiośnie. 



"zostajesz sama
tylko ty i twój ból"
 

niedziela, 26 lutego 2012

away from home

Jak to dobrze widzieć słońce o poranku. Kiedy nie ma się chęci na nic, jedno spojrzenie w górę i już TO daje człowiekowi jakąś nadzieję. Dziś, przy tym pierwszym po feriach poniedziałku, trzymam się tylko nadziei.

piątek, 24 lutego 2012

four kicks

Ferie dobiegają końca. Tyle chciałam w ciągu tych dwóch tygodni zrobić, a wyszło tak jak zwykle. Jeszcze dwa dni, może się wyrobię. Ze zrozumieniem matmy, zadaniami na platformie, geografią, biologią, pracami na konkurs. 
Za niecałe dwa tygodnie moje piętnaste urodziny. Moje i Kiki. Tak, Bóg sprowadził nas na ten świat tego samego dnia. Planuję jakąś imprezę. Z tymi moimi najlepszymi. Będzie z siedem osób. Jedzenie to, co zwykle. Muzyka ta, co zwykle. Chociaż spróbuję zarazić ich delikatnie rockiem. Mam nadzieję, że będziemy się dobrze bawić.
Zmieniłam się. Czuję, że nie jestem taka sama jak, chociażby rok temu. Żyłam wtedy z pasją. Czułam, że żyję. Teraz czuję się jak zdystansowany obłok. Zrobiłam się spokojniejsza, a jednocześnie więcej chcę wywalczyć. A jest coraz ciężej. Staram się bardziej, a efekty są takie same jak zawsze. Z jednej strony odczuwam samotność i łaknę obecności przyjaciół, a z drugiej wciąż siedziałabym w domowym zaciszu. Muzyka też się jakby dla mnie skończyła. Nie inspiruje mnie, nie daje tej siły. Owszem są pojedyncze utwory. Ale nie utożsamiłabym się z tak częstym stwierdzeniem : Music is my life. Może się starzeję ;)

Miłego ostatniego weekendu ferii !

niedziela, 29 stycznia 2012

sunday

Bardzo mi się podobało dzisiejsze słońce. Było pełne wiosny. Wiosny, której nie mogę się doczekać. I nawet mróz był dzisiaj bardziej znośny. 
Komedie romantyczne nie wpływają na mnie zbyt dobrze. Zwłaszcza gdy obejrzy się 5 z marszu. Miłosne uniesienia są niepotrzebne. A i tak je uwielbiam.  Co zrobić...

Miło jest miło, przyjaciele kochani. Nasze damskie wieczory ( z Madają :) )przelatują przez palce, zbyt szybko. Wczoraj na przykład, było ciasto cytrynowe z migdałami, chipsy, gyros i długie rozmowy. Słuchanie opery też było ;) Czuję się naładowana energią. 

Nadchodzący tydzień nie będzie tak ciężki jak miniony, mam nadzieję. Jutro przedstawienie jasełkowe ( o 17, w stołówce ^^ ), 2 dni spokoju i poprawa 1 z chemii. Nie no, dam radę. Będzie ok. Najważniejsze to pozytywnie myśleć. Tak... wszystko będzie dobrze!




uch, ja słodko :)

foster the people - houdini