Dobra, opuściłam się z chemii. Ale zajęłam coś w jednym konkursie, w drugim. Ale oczywiście to za mało. Muszę być najlepsza ze wszystkiego, bo rodzice mają niespełnione ambicje. Kurde, jestem humanistką, to niemożliwe, że będę dobra z matmy czy chemii. Po prostu tego nie rozumiem. Cholera, staram się. Oczywiście oni chcą dla mnie jak najlepiej, ale może najpierw spróbowaliby mnie zrozumieć.
Znowu wszystko się sypie. Przez dwa dni byłam szczęśliwa. A teraz? Znów pustka. Wymagania, wymagania, wymagania. Nawet jeśli Cię zdepczą, uśmiechaj się do nich. Płacz w ukryciu, zakładaj maski. "Maska uwodzi maskę". Tylko ileż można? Peres ma rację. Jestem życiową ofermą. Przynajmniej w tym momencie.
Wsparcie, wiosna, święty spokój i stalowe nerwy - tego chcę. Aż tyle